Najwyższa Izba Kontroli wzywa premiera Mateusza Morawieckiego do usunięcia bezprawia w Świętokrzyskim Parku Narodowym
Od kwietnia 2019 r. trwa bezprawna procedura prowadzona przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, której celem jest usunięcie z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego bezcennego przyrodniczo i kulturowo fragmentu o powierzchni 1,35 ha na szczycie Łyśca.
W piątek 30 września 2022 r. Najwyższa Izba Kontroli ogłosiła na swoich stronach raport, w którym stwierdza, że rządowe prace legislacyjne nad tym projektem są „nieuprawnione” i wzywa premiera polskiego rządu do przywrócenia stanu zgodnego z prawem. Wniosek o przeprowadzenie kontroli złożyło kieleckie Stowarzyszenie Społeczno-Przyrodnicze MOST.
Nieutracone wartości Łyśca
O sprawie wielokrotnie pisałem na różnych jej etapach. Przypomnę, że kolejni ministrowie resortu środowiska począwszy od Henryka Kowalczyka, przez Michała Wosia, Michała Kurtykę po Annę Moskwę twierdzili, jakoby najpierw 5 ha, a później już tylko 1,35 ha na Łyścu utraciło swoje wartości przyrodnicze i kulturowe. Bowiem tylko w takich okolicznościach możliwe jest zgodne z polskim prawem zmniejszenie obszaru parku narodowego.
Kluczowy w tej kwestii jest spójnik „i”. Zgodnie z ustawą, która nadal obowiązuje, tylko nierozłączne wystąpienie obu okoliczności (utraty wartości kulturowych i przyrodniczych) pozwala na usunięcie z granic parku narodowego danego terenu.
Pozostaje jeszcze kwestia wykazania utraty wartości. Tu ministerstwo nie popisało się. Nie wykonano bowiem żadnej oceny wartości przyrodniczych ani ich utraty w odniesieniu do stanu wcześniejszego. Tylko porównując stan „sprzed” i „po” można wskazać ewentualną różnicę. Nie wykonano tego. Jednak nawet gdyby dokonano takiej oceny, należałoby – w przypadku stwierdzenia utraty wartości – wskazać, co lub kto odpowiada za tę utratę. Mimo, że ministerstwo twierdziło przez trzy lata, że teren utracił wartości przyrodnicze, nigdy nie przedstawiono stosownej dokumentacji. Pomimo, że zadawałem oficjalne pytania o to, kto w takim razie jest odpowiedzialny za tę rzekomą utratę, albo nie uzyskiwałem odpowiedzi, albo (w przypadku ministra Henryka Kowalczyka) dowiedziałem się, że odpowiedzialny jest zaborca austriacki. Absurd tego twierdzenia w zasadzie odbiera mi możliwość polemiki z nim.
Co do wartości kulturowych to nikt nie twierdził, że zostały one utracone. Na działkach przeznaczonych do usunięcia z granic ŚPN znajduje się bowiem zabytkowy, pobenedyktyński klasztor. Zresztą znaczna część wierzchowiny Łyśca objęta jest ochroną konserwatora zabytków, klasztor jest Pomnikiem Historii ustanowionym przez Prezydenta RP, a cały teren jako rezerwat przyrody chroniony jest od 1924 r. i nawet niemieckie, ciężkie bombardowanie w 1939 r. nie uczyniło tam takich szkód, które uniemożliwiłyby powołanie tu parku narodowego w 1950 r., trzeciego w Polsce. Obecnie teren ten jest też chroniony w ramach obszaru Natura 2000 „Łysogóry”.
Chcąc pomóc ministrom, zorganizowałem na Łyścu badania naukowe, które jednoznacznie wykazały, że teren ten zachowuje wysokie, unikalne wartości przyrodnicze. Na badania otrzymałem stosowne zgody. W zespole badawczym znaleźli się uznani krajowi eksperci. Ministerstwo i dyrekcja ŚPN nie przejęły się dokumentem.
Zarzewie konfliktu
Jednym z głównych powodów dużego konfliktu w opisywanej sprawie, oraz kryzysu prawa ochrony przyrody, stoją zakonnicy zajmujący obecnie klasztor. To Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Kiedy kilka lat temu ówczesna dyrekcja ŚPN rozpoczęła prace nad Projektem Planu Ochrony ŚPN, to właśnie zakonnicy sprzeciwili się proponowanym zapisom mówiącym o limitowaniu dewastującego Łysiec masowego ruchu pielgrzymkowo-turystycznego. Zresztą w opinii organizacji pozarządowych na Łyścu należało wprowadzić wiele innych restrykcji, których celem miało być zachowanie przyrody Parku w dobrym stanie. Stało to i stoi w sprzeczności z biznesowymi zamierzeniami Oblatów, o czym świadczą przypadki organizowania na Łyścu w sercu ŚPN takiej imprezy jak zlot kilku tysięcy motocyklistów ze swoimi maszynami.
Wykorzystując „dobrą zmianę” zakonnicy rozpoczęli lobbing na rzecz wyłączenia szczególnie interesującego ich fragmentu na Łyścu, co doprowadziło do wstrzymania prac nad kluczowym dla Parku dokumentem jakim jest Plan Ochrony.
Na skutek moich intensywnych działań (pisma, artykuły prasowe, organizacja manifestacji, petycje, powiadomienie instytucji państwowych, udział w bezprawnych konsultacjach społecznych, list do papieża, itp.) minister Michał Woś „wymyślił”, że skoro nie da się sprawy załatwić samym wycięciem z granic ŚPN 1,35 ha i w ten sposób zmniejszeniem jego powierzchni, to… zwiększy powierzchnię Parku o 62,5 ha w innym miejscu. To w oczywisty sposób manipulacja obowiązującym prawem bo nie da się amputować ręki i doszyć garbu a potem twierdzić, że ma się większe i zdrowsze ciało.
Głos NIK-u
Wobec głuchoty na głos społeczny oraz głosy środowisk naukowców oraz arogancji kolejnych ministrów środowiska, a później ministra klimatu i środowiska, zdecydowałem, że sprawę należy zgłosić do Najwyższej Izby Kontroli. Pismo słane za pośrednictwem kancelarii prawnej datowane jest na 01.01.2021. Odpowiedź na nie została opublikowana dopiero 30.09.2022. Swoją drogą NIK w raporcie dezinformuje pisząc, że sprawą zajął się z własnej inicjatywy. Jestem w posiadaniu złożonego przeze mnie i mecenasa Andrzeja Gąsiorowskiego pisma alarmującego tę instytucję o całej patologii.
Niemniej NIK nie zostawia suchej nitki na bezprawnej procedurze „dopychanej kolanem” przez ponad trzy lata. NIK tak komentuje te ekwilibrystyki Michała Wosia i jego następców: „Ustawa o ochronie przyrody (dalej: uoop) w art. 10 ust. 1a stanowi, że likwidacja lub zmniejszenie obszaru parku narodowego może nastąpić wyłącznie, gdy dany obszar bezpowrotnie utracił wartości przyrodnicze i kulturowe. W trakcie prac nad projektem przedmiotowego rozporządzenia minister właściwy do spraw środowiska nie wykazał zaistnienia tej przesłanki wobec planowanego do wyłączenia z obszaru ŚPN terenu położonego na wzgórzu Święty Krzyż o pow. ok. 1,35 ha, co Najwyższa Izba Kontroli oceniła negatywnie”, oraz: „Resort podczas prac legislacyjnych argumentował, że ŚPN nie ulegnie zmniejszeniu, albowiem do jego obszaru planowanie jest włączenie innych działek o łącznej powierzchni 62,5 ha. Zdaniem NIK, takie podejście może doprowadzić do wystąpienia niebezpiecznego precedensu, bowiem pod pretekstem powiększenia granic parku narodowego będzie możliwie wyłączanie z jego granic obszarów cennych przyrodniczo i kulturowo”.
NIK wskazał też, że nie podważono wartości kulturowych Łyśca co uniemożliwia wyłączenie tego fragmentu z granic ŚPN. Tym samym powtórzono wszystkie najważniejsze argumenty, które podawałem od samego początku tej sprawy, gdy nikt nie traktował jej poważnie i nie starał się zbić na niej własnego kapitału.
Na koniec raportu NIK wzywa premiera Morawieckiego: „Jako że wyniki kontroli wskazują na brak przesłanek do wyłączenia trzech działek z obszaru ŚPN, Najwyższa Izba Kontroli wnosi o podjęcie działań mających na celu nowelizację rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 10 grudnia 2021 r. w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, polegającą na ponownym włączeniu w granice ŚPN działek ewidencyjnych stanowiących własność Skarbu Państwa, leżących na terenie gminy Nowa Słupia, o nr 2039/1, 2039/2, 2039/3 o łącznej powierzchni 1,3447 ha, tworzących enklawę na wzgórzu Święty Krzyż” oraz ministra klimatu i środowiska: „wydanie rozporządzenia ustanawiającego plan ochrony dla ŚPN, na podstawie art. 19 ust. 5 uoop.”.
Co teraz?
Niedawno zakończyły się kolejne konsultacje społeczne Projektu Planu Ochrony ŚPN. Ani ja, ani nikt ze Stowarzyszenie MOST nie wziął w nich udziału. Uważamy, że nie wolno konsultować dokumentu, który ma sankcjonować bezprawie. Bo w nowym Projekcie Planu Ochrony ŚPN nie przewidziano miejsca dla 1,35 ha na Łyścu.
Dysponując krytycznymi opiniami Państwowej Rady Ochrony Przyrody, Polskiej Akademii Nauk, Rady Naukowej ŚPN, a teraz Najwyższej Izby Kontroli w sprawie ministerialnych pomysłów bezprawnego zmniejszenia ŚPN, można oczekiwać, że ten lub któryś kolejny rząd przywróci na Łyścu prawo. To nadal własność Skarbu Państwa a nie jednej z grup religijnych.
NIK jest organem konstytucyjnym i niewykonanie jego zaleceń będzie jeszcze jednym przypadkiem złamania ustawy zasadniczej.
Łukasz Misiuna
Łukasz Misiuna – Wiceprezes Stowarzyszenia Społeczno-Przyrodniczego MOST.
Sprawę Łyśca na łamach „Dzikiego Życia” Łukasz Misiuna opisuje od lipca 2019 r., od artykułu „Zawał w sercu Łysogór”. Niniejszy artykuł jest już dziewiątym tekstem na ten temat.