DZIKIE ŻYCIE

W poszukiwaniu niepodległości Papui Zachodniej

Damian Żuchowski

Wyspa przypominająca kształtem rajskiego ptaka, będąca domem jednego z największych, najlepiej zachowanych lasów deszczowych na planecie Ziemia, jest zarazem miejscem trwającego od dekad konfliktu i kryzysu politycznego. Członkowie ruchu niepodległościowego oraz działacze na rzecz zachowania tradycyjnych praw w Papui Zachodniej, coraz częściej łączą swe postulaty z fenomenem przyrodniczym ojczyzny.

Papua Nowa Gwinea pozostaje niepodległym państwem od 1975 r. Zachodnia część Nowej Gwinei, drugiej co do wielkości wyspy globu ziemskiego, pierwotnie miała uzyskać niepodległość, jeszcze wcześniej jako „Papua Zachodnia”. Perspektywy takie rysował dekolonizacyjny plan terytorium, wdrażany pod auspicjami holenderskimi. Melanezyjczycy z Zachodniej Nowej Gwinei nigdy nie uzyskali jednak suwerenności. Indonezja, młode państwo powstałe na gruzach Holenderskich Indii Wschodnich, roszcząc sobie prawa do zachodniej części Nowej Gwinei, rozpoczęło nieustępliwą kampanię obliczoną na aneksję najbardziej na zachód wysuniętych obszarów Melanezji. Cel ten został osiągnięty na początku lat 60. XX wieku. Klimat zimnowojennej rywalizacji i otwarty konflikt w Indochinach, sprawiły, że pragnąc uniknąć jeszcze jednej konfrontacji, anglosascy partnerzy Holendrów wymogli na nich ustępstwa. Przybrały one ostatecznie kształt powołania na Nowej Gwinei Tymczasowej Władzy ONZ (UNTEA), która 1 maja 1963 r., zgodnie z Porozumieniem z Nowego Jorku (15 sierpnia 1962 r.), scedowała kontrolę nad Papuą Zachodnią na rzecz Indonezji.

Wiec poparcia dla „Zielonej Wizji Państwa” w tradycyjnym, górskim regionie La Pago w Papui Zachodniej. Fot. Free West Papua Campaign, ULMWP
Wiec poparcia dla „Zielonej Wizji Państwa” w tradycyjnym, górskim regionie La Pago w Papui Zachodniej. Fot. Free West Papua Campaign, ULMWP

Władze Indonezji były zobligowane do przeprowadzenia plebiscytu, w którym Papuasi zadecydują, czy chcą uzyskać niepodległość, czy pozostaną na trwałe włączeni w granice państwa indonezyjskiego. Tak zwany „Akt Wolnego Wyboru” nie został przeprowadzony zgodnie z oenzetowską praktyką „jeden człowiek – jeden głos”. Indonezyjska administracja wybrała 1025 elektorów spośród miejscowej populacji, którzy odizolowani od społeczeństwa, odpowiednio poinstruowani i zastraszeni, pod lufami indonezyjskich karabinów, jednogłośnie opowiedzieli się za przyłączeniem Papui Zachodniej do Indonezji. Głosowanie poprzedziły trwające kilka lat operacje militarne indonezyjskiego wojska, które siłą tłumiło opór tysięcy Zachodnich Papuasów. Według różnych szacunków z rąk indonezyjskich sił bezpieczeństwa od 1963 r. do dzisiaj zginęło od 100 tysięcy do 300 tysięcy Zachodnich Papuasów. Nadmienić należy, że pomimo jawnego złamania praktyki międzynarodowej i stwierdzonych naruszeń praw człowieka, zdecydowana większość krajów ONZ, w tym Polska Rzeczpospolita Ludowa, przyjęły rezolucję aprobującą wyniki i konsekwencje Aktu Wolnego Wyboru.

Wobec wyłączenia Zachodnich Papuasów z procesu decyzyjnego i naruszenia przez ONZ własnych prerogatyw dekolonizacyjnych, rdzenni mieszkańcy Zachodniej Nowej Gwinei od momentu wkroczenia indonezyjskiej administracji do Papui Zachodniej, podejmowali dyplomatyczne próby wyniesienia niesprawiedliwości, której padli ofiarą na forum publicznym. Czynili tak członkowie pierwszego pokolenia Zachodnich Papuasów, którzy oglądali świt nieziszczonej niepodległości (Markus Kaisiepo, Wim Zonggonau, Baldus Mofu, Nicholas Jouwe i inni.), jak i kontynuatorzy ich dzieła po upadku dyktatora Suharto (m.in. Filep Karma, Octavianus Mote, Edison Waromi, Mako Tabuni, Forkorus Yaboisembut, Victor Yeimo, Jacob Rumbiak, Theys Eluay, John Otto Ondawame).

Dążąc do uzyskania powszechnego uznania jako jednorodna reprezentacja ludu poszukującego wolności, trzy największe sojusze niepodległościowe z Papui Zachodniej powołały do życia w 2014 r. parasolową organizację Zjednoczony Ruch Wyzwolenia Papui Zachodniej (ULMWP). ULMWP rozpoczął starania o pełne uznanie ich przedstawicielstwa na forach Melanezji, Polinezji i Mikronezji. Przedstawiciele organizacji byli wysłuchiwani w Parlamencie Wielkiej Brytanii, w Parlamencie Niderlandów, w Kortezach Hiszpańskich, byli goszczeni w Parlamencie Europejskim. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat ponad 100 parlamentarzystów z około 20 krajów dostrzegło konieczność ponownego przebadania statusu Papui Zachodniej. Na gruncie polskim pierwszą w historii interpelację w sprawie stanu praw człowieka w Papui Zachodniej złożył w 2021 r. Tomasz Aniśko, poseł Partii Zieloni. Jednocześnie, obywatel Polski, podróżnik Jakub Skrzypski, został oskarżony „o zdradę Indonezji” w 2018 r. po tym jak miał kontakt z różnymi działaczami papuaskimi. Poddany kryminalizacji i skazany na siedem lat więzienia, pozostawał ubezwłasnowolniony w momencie pisania tego artykułu.

Benny Wenda, który z ramienia ULMWP pełnił funkcję wiceprzewodniczącego (2014-2017), przewodniczącego (2017-2023), a od niedawna ministra spraw zagranicznych, odwiedził na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat niemal wszystkie kontynenty. Długa droga do wolności wciąż trwa. Zachodni Papuasi od lat zabiegają o rozpisanie prawdziwego referendum niepodległościowego pod międzynarodowym nadzorem. Pragną, aby ich ojczyste ziemie ponownie zostały wpisane na Listę Dekolonizacyjną ONZ (C24). Wypatrują nadziei w zaskarżeniu rozstrzygnięć prawnych, które zdecydowały o ich losie przed Trybunałem Sprawiedliwości ONZ. Mimo wszystkich wysiłków i wzrostu świadomości na temat niesprawiedliwości i naruszeń praw człowieka w Papui Zachodniej, jakich dopuściła się administracja indonezyjska, prawne wyzwania na tym polu zdają się piętrzyć.

Pierwotny jurydyczny problem, jaki stoi u podwalin kwestii zachodniopapuaskiej, nie jest jednak jedyną płaszczyzną, na której możemy rozpatrywać kwestię wolności i suwerenności w Papui Zachodniej. W ostatnich latach, za sprawą inicjatywy ULMWP, zaczęły one wszystkie łączyć się w jedno, rzucając dodatkowe wyzwanie społeczności międzynarodowej, która nazbyt często odwracała wzrok od indonezyjskich nadużyć w Papui Zachodniej.

Inauguracja „Zielonej Wizji Państwa”, 4 listopada 2021 roku w Glasgow. Benny Wenda (drugi od lewej). Oridek Ap (drugi od prawej). Fot. Free West Papua Campaign, ULMWP
Inauguracja „Zielonej Wizji Państwa”, 4 listopada 2021 roku w Glasgow. Benny Wenda (drugi od lewej). Oridek Ap (drugi od prawej). Fot. Free West Papua Campaign, ULMWP

Papuasi jako rdzenna ludność

Współczesna tożsamość narodowa Papui Zachodniej wykuła się w latach 1930-1970. Jak zauważają niektórzy papuascy teoretycy, suwerenność papuaska nie wynika jedynie ze współczesnej koncepcji zrzucenia władzy kolonialnej, holenderskiej bądź indonezyjskiej. Dalece wcześniej, zanim brytyjskie, holenderskie, chińskie czy moluckie okręty i łodzie penetrowały wybrzeża Papui Zachodniej, wszystkie miejscowe sojusze, klany i ludy posiadały własne, lokalne poczucie tożsamości rodzinnej, klanowej lub plemiennej. Tożsamość plemienna i lokalna w Papui Zachodniej przetrwała niezależnie od krystalizujących się współczesnych haseł nacjonalistycznych. Narodowe poczucie panplemiennej tożsamości papuaskiej wyrasta między innymi ze wspólnego doświadczenia oporu wobec indonezyjskiej kolonizacji i podzielanego cierpienia. Jednocześnie poszczególne ludy i plemiona, wraz z narzuceniem indonezyjskiej administracji, stawały się rdzenną ludnością zamieszkującą rodzime terytoria, zderzającą się z zewnętrzną zwierzchnością, wraz z całym towarzyszącym jej aparatem władzy, sił bezpieczeństwa, kołami gospodarczymi i ludnością napływową.

W latach 60. Zachodni Papuasi stanowili 98% mieszkańców własnego terytorium. W indonezyjskiej rzeczywistości powoli stawali się mniejszością w swoim własnym kraju. Z jednej strony podzielali doświadczenie Maorysów w Nowej Zelandii, Aborygenów w Australii, Rdzennej Ludności Ameryki oraz Buszmenów w Botswanie. Z drugiej zderzali się z podobnymi problemami, jak rdzenni mieszkańcy innych terytoriów włączonych w skład państwa indonezyjskiego: Dajakowie na Kalimantanie, Anak Dalam na Sumatrze, rdzenna ludność wysp Mentawai czy wreszcie ludność Timoru Wschodniego i Aceh.

Poszczególne ludy papuaskie stanęły przed wyzwaniami związanymi z: 1) zachowaniem swoich terytoriów, zagrożonych przez procesy transmigracyjne; 2) zachowaniem tożsamości i kultury narażonych przez procesy związane z przemocą fizyczną i symboliczną; 3) zachowaniem własnych źródeł utrzymania drenowanych przez rabunkową gospodarkę.

Ludy papuaskie w zależności od lokalizacji polegały na rybołówstwie, zbieractwie, polowaniach, drobnym rolnictwie i hodowli zwierząt. Wycinka lasów uderzała w zasoby sago, ważne źródło węglowodanów na nizinach. Symbolem niszczenia środowiska w Papui Zachodniej i ekonomicznego wyzyskiwania jej mieszkańców stała się kopalnia Freeport Indonesia. Od początku lat 70. na północ od Timiki, amerykańska korporacja Freeport McMoran eksploatowała jedne z największych zasobów miedzi i złota na świecie (Ertsberg, Grasberg). Odkrywkowa ekstrakcja nie tylko bezcześciła święte miejsca, ale i zanieczyszczała doliny i rzeki, czego następstwa odczuwały najdosadniej ludy Amungme i Kamoro. Podczas gdy Freeport Indonesia został największym podatnikiem, generując miliardowe przychody dla budżetu indonezyjskiego, papuaska ludność przez dekady znajdowała się w zależności kolonialnej. Rabunkowa wycinka lasów, której skala objawiła się w pełni po upadku Suharto, służyć zaczęła wkrótce nowym celom.

Na początku lat 20. XXI wieku Papua Zachodnia po Amazonii i dorzeczu Konga, wciąż jeszcze pozostawała ojczyzną jednych z największych i względnie najlepiej zachowanych obszarów lasu deszczowego na świecie. Wielkie lasy Sumatry i Kalimantanu, indonezyjskiej części Borneo, pomimo licznych kampanii w ich obronie, zostały w dużym stopniu wylesione. Przemysł plantacji palmy oleistej, który wcześniej zagroził populacji orangutanów na Borneo, zaczął poszukiwać podatnych terenów dla ekspansji. Papua Zachodnia, stała się naturalnym kandydatem dla nowych inwestycji. Obok palmy oleistej inwestorzy występowali z programami tworzenia wielkich plantacji przemysłowych, spośród których Państwowy Program Żywności i Energii (MIFEE) w Merauke rysował się jako największy i potencjalnie najbardziej szkodliwy.

Pierwsze doświadczenia z przyspieszającym programem przeszczepiania na Nową Gwineę plantacji palmy oleistej nie były pomyślne. W niektórych obszarach firmy i inwestorzy wykorzystywali brak wiedzy lokalnych wspólnot na temat wartości rynkowej posiadanych zasobów i uzyskiwali pozwolenie na prace, wypłacając im należności znacznie poniżej średniej rynkowej. Niektóre skandaliczne kwoty jakie otrzymywała lokalna ludność w Sorong i Merauke przed 2015 r. mieściły się w przedziale od 6 do 450 tys. rupii indonezyjskiej (IDR) od hektara, podczas gdy jeden hektar pola ryżowego na Jawie kosztować mógł nawet 2 mld rupii. Greenpeace Indonesia przestrzega, że docelowo nawet 1,88 miliona hektarów dziewiczego lasu w Papui Zachodniej może zostać przekształcone w plantację palmy oleistej. Jedne z głośniejszych konfliktów na tym tle dzisiaj rozgrywają się na przeciwległych krańcach Papui Zachodniej: w regencji Boven Digoel oraz w regencjach Tambrauw i Sorong.

Raki Ap, międzynarodowy rzecznik Free West Papua Campaign i „Zielonej Wizji Państwa”. Wraz ze swoimi braćmi Oridekiem, Erisamem i Mambri, jest synem Arnolda Apy, antropologa i muzyka zamordowanego przez indonezyjską armię w 1984 r. Fot. Archiwum prywatne Rakiego Apy
Raki Ap, międzynarodowy rzecznik Free West Papua Campaign i „Zielonej Wizji Państwa”. Wraz ze swoimi braćmi Oridekiem, Erisamem i Mambri, jest synem Arnolda Apy, antropologa i muzyka zamordowanego przez indonezyjską armię w 1984 r. Fot. Archiwum prywatne Rakiego Apy

Rząd Indonezji w ostatnich latach robił wiele, aby poprawić wizerunek plantacji palmy oleistej za granicą. Indonezyjski minister Luhut Binsar Pandjaitan zorganizował misję do Unii Europejskiej ocieplającą wizerunek plantacji tej rośliny i zaprosił do Indonezji europejskich dziennikarzy, w tym z Polski, w nadziei, że zwrotnie zaprezentują oni opinii publicznej w swoich krajach bardziej „zrównoważony wizerunkowo” obraz wielkich monokulturowych plantacji palmy oleistej. Próba międzynarodowego rebrandingu kontrowersyjnego sektora własnej gospodarki nie przeszkadza Dżakarcie we wdrażaniu programu legalizującego nielegalne plantacje palmy oleistej. Jak zwrócił uwagę Hans Nicholas Jong na łamach portalu Mongabay, w Indonezji istnieje łącznie 3,37 mln ha plantacji palmy oleistej, powstałych na gruntach wydzielonych jako obszary leśne, uważanych więc za nielegalne w świetle prawa indonezyjskiego. W ramach legalizacji tej samowoli od 2020 r. indonezyjskie władze uprawomocniły ponad 237,5 tys. ha plantacji o tym profilu.

Szacuje się, że jedna piąta plantacji palmy oleistej w Indonezji ma charakter nielegalny, dotykając terytoriów rdzennej ludności, parków narodowych i obszarów chronionych (Greenpeace Indonesia, TheTreeMap). W raporcie z 2021 r. organizacja Human Rights Watch po badaniach przeprowadzonych w Zachodnim Kalimantanie stwierdziła, że „szkody dla społeczności i środowiska, powodowane przez plantacje palmy oleistej […] pokazują, że rząd nie jest w stanie egzekwować własnych zasad i praw”.

Rdzenni mieszkańcy Papui Zachodniej, jeszcze przed upadkiem Suharto, rozumiejąc, że są nie tylko ludem pozbawionym prawa do niepodległości, ale i mniejszością zdominowaną przez globalne podmioty, zaczęli angażować się w międzynarodowy ruch rdzennej ludności. Tom Beanal i Yosepha Alomang, jako przedstawiciele ludu Amungme, nagłośnili nadużycia środowiskowe, kulturalne i gospodarcze towarzyszące działalności Freeport McMoran. Na początku bieżącego stulecia Viktor Kaisiepo został wyznaczony przez Prezydium Rady Papui (PDP) na swoistego przedstawiciela organizacji ds. rdzennej ludności. Viktor Kaisiepo na mocy tego mandatu uczestniczył w pracach nad tekstem Deklaracji Praw Ludności Tubylczej ONZ uchwalonej w 2006 r. i ratyfikowanej następnie większością głosów przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Rdzenni mieszkańcy Papui Zachodniej współpracują również z ogólnoindonezyjskimi organizacjami rdzennej ludności, jak Sojusz Rdzennej Ludności Archipelagu (AMAN), dążąc do pełnego poszanowania praw ludności autochtonicznej, w kraju, w którym do niedawna twierdzono, że nie ma rdzennej ludności, gdyż wszyscy Indonezyjczycy są ludnością tubylczą.

Istnieje zasadniczy i stwierdzony związek między kontrolą własnych ziem i zasobów przez rdzenną ludnością, a stopniem wylesienia i degradacji środowiska terytoriów. Raki Ap, międzynarodowy rzecznik Free West Papua Campaign i „Zielonej Wizji Państwa” opisuje tę zależność następującymi słowami: „Rdzenni mieszkańcy, tacy jak Papuasi, stanowią 5 procent światowej populacji, a ich sposób życia pomógł zachować ponad 80 procent pozostałej różnorodności biologicznej”.

Społeczność międzynarodowa, państwa ONZ, wciąż nie są gotowe zająć się pierwotnymi przyczynami problemu Papui Zachodniej, problemu którego są, jakby nie patrzeć, współtwórcami. Nie rezygnując z fundamentalnych praw do suwerenności, Zachodni Papuasi przemawiają obecnie w języku zrozumiałym dla ogółu. Polityczni przedstawiciele papuascy nawiązują do wytycznych wskazanych jako cele kardynalne przez samo ONZ, jednocześnie zarysowując panoramę realnych wyzwań, przed jakimi staje rdzenna ludność Papui Zachodniej na siedmiu tradycyjnych terytoriach.

Zielona wizja państwa

W grudniu 2020 r., w ramach wzmocnienia podstaw własnej działalności, ULMWP ogłosił powstanie Tymczasowego Rządu Papui Zachodniej. Stworzenie i odwzorowanie struktur państwowych w ramach Tymczasowego Rządu i administracji, było potwierdzeniem gotowości Zachodnich Papuasów do wzięcia swego losu we własne ręce, jak również komunikatem skierowanym do indonezyjskiej administracji, że może opuścić ona Tanah Papua (Ziemię Papui).

Do kolejnego istotnego wydarzenia doszło 4 listopada 2021 r. w trakcie odbywającego się w Glasgow Szczytu Klimatycznego COP26. Przedstawiciele Tymczasowego Rządu z ramienia ULMWP, ku niezadowoleniu indonezyjskiej dyplomacji w Wielkiej Brytanii, wystąpili tam z programem nawiązującym do koncepcji rdzennego podejścia do natury i współczesnej ochrony środowiska. Benny Wenda, pełniący wówczas z ramienia ULMWP funkcję Tymczasowego Prezydenta, przed zebraną publiką ogłosił Green State Vision – Zieloną Wizję Państwa, która zawiera koncepcję, uczynienia „przyszłej, niepodległej Papui Zachodniej pierwszym zielonym państwem. „Wizja Zielonego Państwa” została opracowana przy pomocy międzynarodowych prawników, w tym brytyjskiej adwokat Jennifer Robinson. W trosce o odzyskanie niepodległości i pozbycie się kolonialnej protekcji Indonezji, a także zniszczeń jakie pozostawiła indonezyjska obecność w Papui Zachodniej „Wizja Zielonego Państwa” zakłada: 1) Uczynienie ekobójstwa poważnym przestępstwem kryminalnym; 2) Przywrócenie opieki nad zasobami naturalnymi rdzennym władzom; 3) Połączenie zachodnich norm demokratycznych z lokalnymi systemami papuaskimi; 4) „Zawiadomienie” wszystkich przedsiębiorstw wydobywczych, w tym naftowych, gazowych, górniczych, wyrębu drewna i uprawy palmy oleistej, o konieczności przestrzegania międzynarodowych norm środowiskowych lub zaprzestania działalności.

„Wizja Zielonego Państwa” w Papui Zachodniej „to wizja gotowa do wprowadzenia przez Tymczasowy Rząd po tym, jak tylko przejmie kontrolę nad ziemią należącą do rdzennej ludności Papui Zachodniej […] Zgodnie z międzynarodowymi prawami i najlepszymi praktykami, nakreśliliśmy wizję tego, w jaki sposób zwrócimy władzę plemionom, które żyją tam od ponad 40 tysięcy lat” – tłumaczył Raki Ap, którego brat Oridek, towarzyszył Bennyemu Wendzie podczas inauguracji intencjonalnego aktu. Ten ostatni w okolicznościowym oświadczeniu przekonywał: „Nie da się oddzielić rdzennych Zachodnich Papuasów od gór, lasów czy rzek. Jesteśmy połączeni z naszym środowiskiem. Nie możemy przyjść i zniszczyć lasu w imię rozwoju, tak jak czyni to Indonezja. Od dziesiątek tysięcy lat pozostajemy w zgodzie z naturą i wszystkimi istotami na naszej ziemi”. Fanny Kogoya, minister środowiska i zielonej polityki w Tymczasowym Rządzie powiedziała: „Indonezja nie tylko nas zabija, Indonezja zabija także naszą przyrodę, nasze środowisko. Robią to z chciwości i żądzy przejęcia naszych zasobów. Wraz z międzynarodowymi firmami wycinają nasze święte lasy deszczowe. Pracują nad zniszczeniem naszej planety Ziemi. Nasza wizja Zielonego Państwa odda władzę z powrotem w ręce rdzennych mieszkańców Papui Zachodniej. Dzielimy tę planetę ze wszystkimi istotami świata. Chcemy aby wszystkie istoty były wolne wraz z nami”.

Titus Pekei – działacz kulturalny z Papui. Podjął działania na rzecz ochrony i popularyzacji toreb „noken”. Jego działania zostały uwieńczone uznaniem noken przez UNESCO za „niematerialne dziedzictwo UNESCO”. Fot. Archiwum prywatne Titusa Pekei
Titus Pekei – działacz kulturalny z Papui. Podjął działania na rzecz ochrony i popularyzacji toreb „noken”. Jego działania zostały uwieńczone uznaniem noken przez UNESCO za „niematerialne dziedzictwo UNESCO”. Fot. Archiwum prywatne Titusa Pekei

W czerwcu 2021 r. międzynarodowy panel prawny, któremu współprzewodniczył prof. Philippe Sands opracował definicję ekobójstwa. „Zielona Wizja Państwa”, wyrażająca intencjonalnie wolę zaadoptowania tego terminu w kodeksie karnym przyszłej niepodległej Papui Zachodniej, wyprzedza w tym zakresie międzynarodowe regulacje, a także prawo pozytywne zdecydowanej większości państw na świecie. Konsekwencję członków ULMWP potwierdza współpraca ze Stop Ecocide International, której przedstawicielka, Jojo Mehta, była obecna 12 maja 2022 r. podczas inauguracji grupy Międzynarodowych Parlamentarzystów dla Papui Zachodniej (IPWP) w Parlamencie Europejskim.

„Tylko jeden kraj na świecie przewiduje, że stanie się prawdziwie zielonym państwem, szanującym wszystkie prawa człowieka i prawa innych gatunków. Kraj ten jest całkowicie poza systemem międzynarodowym (z wyjątkiem wspieranej przez społeczność międzynarodową okupacji wojskowej): to Papua Zachodnia” – czytamy z kolei w „Manifeście dla Międzynarodowych Obrońców Lasów Deszczowych”, opublikowanym przez Bennyego Wendę, pisarkę Julie Wark i Jeana Wylysa, w przededniu Szczytu Klimatycznego w Sharm El-Sheikh w 2022 r. Publikując ten manifest autorzy lokują problem Papui Zachodniej i ochrony środowiska w szerszym kontekście: „rdzenne społeczności lasów deszczowych, tonące wyspy takie jak Tuvalu, kraje okupowane takie jak Papua Zachodnia, oraz miliony ludzi młodych i starych, którzy podzielają te same obawy. Ta planeta jest nasza, a nasza obejmuje wszystkie gatunki. To nie prywatna własność mocarstw, które ją pustoszą za pomocą globalnego systemu gospodarczego”. Ewentualne zmiany, na jakie nie są gotowi zdobyć się uczestnicy wielkich paneli międzynarodowych nie mogą wobec tego sprowadzać się do „błagania o pomoc wielkich” ponieważ ci ostatni „w swoich sterylnych wieżowcach (dosłownie z dala od ziemi), klimatyzowanych biurach ze sztucznymi, egzotycznymi roślinami, ludzie podejmujący decyzje o losach planety są jednocześnie najbardziej wyobcowanymi od natury i najbardziej odpowiedzialnymi za ataki na przyrodę”. Powinni zatem stać się ludźmi wsłuchującymi się w słowa i uwagi, tych, którzy posiadają tradycyjną wiedzę.

Raki Ap, Anny Linn Machielsen i Shivany Jhagore w artykule „Onze Energietransitie is Koloniaal!” opublikowanym w 2023 r. na łamach niderlandzkiego „One Word” przestrzegli z kolei przed kontynuowaniem „transformacji energetycznej, która pozostanie kolonialną”. W obecnych czasach zielona energia ukazywana jako „zrównoważona” staje się tym bardziej „zależna od surowców globalnego Południa”. Nikiel, kobalt, uran, koltan, lit, miedź, drewno balsa, metale ziem rzadkich – wiele surowców i metali koniecznych dla rozwoju choćby elektromobilności, energii wiatrowej i elektrowni atomowych, znajduje się w Ameryce Południowej, Afryce, Azji i Oceanii. Grozi to powtórzeniem historycznych scenariuszy znanych z eksploatacji paliw kopalnych czy gorączki kauczukowej. Raki Ap, Machielsen i Jhagore ryzyko odtworzenia schematu opisują następującymi słowami: „Ponad połowa surowców potrzebnych dla transformacji energetycznej znajduje się na rdzennych ziemiach lub w pobliżu ich społeczności, często w krajach niegdyś skolonizowanych przez Europę. Dla tych społeczności transformacja energetyczna jest bezpośrednim zagrożeniem dla przetrwania”.

Obok wspominanej już kopalni Grasberg, eksploatowanej przez PT Freeport Indonesia, autorzy artykułu zamieszczonego w niderlandzkiej prasie, wskazują na archipelag Raja Ampat, położony w Papui Zachodniej. Stanowi on miejsce występowania najbardziej bioróżnorodnych raf koralowych na świecie. Jednocześnie zawiera wiele rezerw niklu i kobaltu, a więc metali istotnych obecnie dla rozwoju elektromobilności. Już teraz wydobycie niklu w regionie wyspy Halmahera, położonej w indonezyjskiej prowincji Moluki Północne, w sąsiedzkim regionie w stosunku do Papui Zachodniej, generuje poważne ryzyka środowiskowe i społeczne. Organizacja Survival International opublikowała notę prasową, w której przestrzegła przed zagrożeniami jakie generuje wydobycie niklu dla rdzennej ludności Hongana Manyawa.

Jak Papua Zachodnia może przysłużyć się światu?

Projekcje na temat tego, w jaki sposób Papua Zachodnia może przysłużyć się szeroko rozumianemu światu, wykraczają dalece poza udział w koalicji rdzennej ludności, ochrony środowiska czy zachowania lasów deszczowych. Rex Rumakiek, członek Rady Wykonawczej ULMWP w 2017 r. przedstawił perspektywę tratwy ratunkowej, jaką mogłaby stać się w przyszłości zachodnia część Nowej Gwinei w razie podnoszenia się poziomu wód oceanów: „Na Forum Wysp Pacyfiku (PIF) w panelu dotyczącym zmian klimatycznych i ich wpływu na małe kraje wyspiarskie, kwestię związaną z zagrożeniami płynącymi z ocieplenia klimatu i potencjalnymi uchodźcami klimatycznymi podjął prezydent Kiribati. Wtedy wstałem i powiedziałem, że Papua Zachodnia dysponuje olbrzymimi obszarami i w razie zniknięcia małych wysp pod wodami oceanu jesteśmy gotowi przyjąć uchodźców klimatycznych i wziąć ich pod opiekę”. To alternatywna postawa wobec stanowiska władz Australii i Nowej Zelandii, które niegdyś odrzuciły koncepcję przekazania Republice Tuvalu, którejś z wysp jako nowego terytorium, na wypadek konieczności gremialnej ewakuacji całej wspólnoty narodowej Tuvalu.

Zapowiedzi wielkiej międzynarodowej interwencji, może wydać się wzniośle idealistycznym, lecz dopuszczalnym retorycznie programem ludu szyjącego żagle przyszłej wolności. Wszystkim jednak zastanawiającym się, dlaczego ten ląd położony w Melanezji, miałby dzierżyć palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie, wystarczy przypomnieć, że Nowa Gwinea była już niegdyś pionierem w zakresie chociażby ochrony zagrożonych gatunków. Jakkolwiek siłą napędową było tu Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków w Wielkiej Brytanii i Narodowe Towarzystwo Audubon, to ostatecznie jedna z pierwszych prawdziwie międzynarodowych kampanii ochrony przyrody, zakończonych sukcesem dotyczyła zaiste Nowej Gwinei. Od lat 1860. na Nowej Gwinei rozwijały się prężnie polowania na rajskie ptaki. Chińscy, moluccy, malajscy, europejscy i japońscy odbiorcy towaru tworzyli punkty skupu, zarówno na północy, w dzisiejszej Zatoce Cenderawasih, jak i na południu w okolicy dzisiejszego miasta Merauke. Piękne pióra rajskich ptaków zdobiły kapelusze dam w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Moratorium i wreszcie zakazy polowania na rajskie ptaki w latach 1920-1930, wprowadziły skuteczną ochronę trzebionych wówczas populacji tych ptaków. Problemy środowiskowe w Papui Zachodniej nie zniknęły, zarówno w zakresie ochrony zagrożonych i endemicznych gatunków, jak i wylesiania. W ostatnich latach powodzie na wybrzeżu, jak w Jayapurze, obnażyły dodatkowe problemy generowane przez wylesianie ziem w głębi lądu.

Wzrastająca świadomość wśród ludności zachodniopapuaskiej, pozwala jej przeciwstawiać się nowym planom inwestycyjnym, zagrażającym rdzennym terytoriom, jak i powoływać już dzisiaj do życia oddolne inicjatywy służące zachowaniu lokalnej przyrody. Rdzenni mieszkańcy Moi Kelim w celu ochrony i zachowania ekosystemów wdrożyli program awiturystyczny w regencjach Sorong i Tambrauw. Usługi te pozwalają ożywić lokalną gospodarkę. Turyści z Australii, Holandii, Norwegii, Brazylii, Chin, Niemiec i USA przyjeżdżają do północno-zachodniego regionu Tanah Papua, by podziwiać choćby łowczyka niebiesko-czarnego, latawca królewskiego, czarownika, wyspiarka żółtopierśnego, lorę czarną, korońca siodłatego czy gołębia koronnego. Realizowane zadanie jest częścią szerszej, rdzennej kultury sasi lub Egek. Zakłada ona szereg dobrowolnych ograniczeń, które obejmują zakaz wylesiania i polowań; wprowadza zakazy polowania na określone gatunki, poprzez zakazy całkowite, terminowe i lokalne, wreszcie eliminuje szczególnie śmiercionośne metody polowania. Na wschód od Tambrauw, w regencji Nabire, grupa ochrony żółwi Yeweni, znana również jako Ember, wdraża program ochrony żółwi skórzastych (Lepidochelys olivacea Sp). Pierwotnie bracia Yeweni byli myśliwymi polującymi na żółwie, lecz w 2015 r. przeszli na drugą stronę barykady. Dzisiaj łącznie z szóstką rodzeństwa Yeweni w grupie ochrony żółwi działa 10 osób. Działacze prowadzą wylęgarnię żółwi, a z ceremonii wypuszczenia świeżo wyklutych żółwi do morza uczynili atrakcję turystyczną w wiosce Makimi.

Z jeszcze szerszą i uniwersalną propozycją dla społeczności międzynarodowej wychodzi Titus Pekei, propagator powszechnego używania tradycyjnych toreb Noken, jako remedium na „plastikowe torby zanieczyszczające świat”. Działacz z Papui Zachodniej, był inicjatorem przedłożenia Noken przed komisję UNESCO, w celu wpisania tradycyjnego przedmiotu na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości. Zabiegi, które rozpoczęły się w Paryżu w 2012 r., zostały zwieńczone sukcesem dwa lata później. lecz jak przyznaje zmartwiony propagator Noken, pomimo, że od tamtego czasu minęła cała dekada „nie ma dowodów na zainteresowanie rządu Indonezji wysiłkami na rzecz zachowania Noken”. Produkcja i rozwój Noken wymaga zabezpieczenia praw i interesów rzemieślników, a te związane są z ochroną przyrody i obszarów chronionych, skąd pozyskiwane są naturalne materiały do prac rękodzielniczych.

Titus Pekei opisuje Noken, jako wielofunkcyjną torbę, łatwo ulegającą biodegradacji, tradycyjny przedmiot stworzony z włókna roślinnego. Noken, jako produkt tworzony często rękami papuaskich kobiet i sprzedawany przez nie na rynkach, to jakby „drugie łono kobiety, Matki Papuaskiej, będącej darem dla kobiet całego świata”. Od momentu, gdy Noken został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO nie można już rozpatrywać tego zjawiska jako oddzielnego od światowej kultury. Titus Pekei niosąc te przesłanie światu nawołuje: „Świadomość społeczna związana z masowym użyciem plastikowych toreb nie jest jeszcze dostateczna, podczas gdy zagrożenie konsekwencjami globalnego zaśmiecenia rośnie. Indonezja jest jednym z krajów, będących w tym zakresie w niechlubnej czołówce […]. Stosowanie Noken jako zamiennika plastikowych toreb jest niezwykle ważne, bowiem przyczynia się do zachowania natury, będącej naszym dziedzictwem. W ten sposób unikniemy zmierzenia się z konsekwencjami lekceważenia problemu zaśmiecenia plastikiem ziemi naszych przodków […] Należy nosić i używać torby Noken oraz nie rozrzucać plastikowych śmieci. Noken jest bowiem doskonałym narzędziem zastępującym plastikowe reklamówki”.

Damian Żuchowski

Podziękowania dla Tomasza Nakoniecznego i Rafała Szymborskiego za przyczynienie się do powstania tego artykułu.

Damian Żuchowski – obszar jego zainteresowań i dociekań dotyczy m.in. historii, filozofii, etnologii, socjologii, etyki, nauk przyrodniczych i ochrony środowiska, z których formułuje interdyscyplinarne wnioski. Jednym z głównych tematów jego publikacji są prawa człowieka i prawa rdzennej ludności. W tym zakresie od 2009 r. prowadzi strony poświęcone m.in. rdzennej ludności Ameryki i Papui Zachodniej. Jego stała rubryka publicystyczna znajduje się na portalu Wolnemedia.net. Od 2015 r. wraz z Rafałem Szymborskim reprezentuje Free West Papua Campaign Poland.