Permakultura na terenach podmiejskich. Część 2
Permakultura nadziei
W poprzedniej części cyklu „Permakultura nadziei” zamieszczonej w numerze 3/2024 przedstawiłem, czym są tereny podmiejskie. Wyróżniłem dwie główne grupy tych terenów, czyli:
- sypialnie w stylu urbanistyki łanowej, powstające z (w dużej mierze) niekontrolowanego rozwoju tkanki miejskiej na tereny wiejskie oraz
- małe miasta, zlokalizowane w pobliżu dużych metropolii, funkcjonalnie i społecznie zależne od tych metropolii.
Jak omówiłem poprzednio, oba z tych rodzajów terenów mogą wywoływać pewne negatywne skutki w zakresie zarówno samowystarczalności miast, jak i wsi. Z jednej strony bowiem rozwój terenów podmiejskich powoduje pozbawienie miast naturalnych terenów niezagospodarowanych oraz wykorzystywanych na produkcję żywności w bezpośredniej odległości. Z drugiej, tereny podmiejskie powodują w pewnym stopniu utrudnienie produkcji żywności lokalnie, na małą skalę na wsi. Jednym powodem tej ostatniej cechy jest wzrost cen gruntów na wsi, w miarę zbliżania się terenów podmiejskich i pozwolenia ze strony władz lokalnych na przeznaczanie gruntów rolnych pod zabudowę. W takiej sytuacji, coraz trudniej jest podjąć działalność rolniczą na małą skalę z uwagi na konieczność inwestycji coraz większej ilości kapitału. Jednocześnie, rozrost małych miast i terenów podmiejskich powoduje oddzielenie terenów wiejskich od rynków zbytu w miastach poprzez zwiększenie odległości, ale też zaburzenie więzi społecznych (brak bezpośredniego kontaktu między gospodarzami, a mieszkańcami miast).
Mając świadomość powyższych elementów, warto przyjrzeć się również temu, w jaki sposób rozwój terenów podmiejskich może przyczynić się do polepszenia w zakresie postępowania samowystarczalności poszczególnych elementów systemu społeczno-gospodarczego oraz jak mogą w tym pomóc zasady permakultury.
Po pierwsze, istotnym elementem działającym na korzyść w tym zakresie może być dostępność ziemi do uprawy. Na terenach podmiejskich, przynajmniej w zakresie urbanistyki łanowej, ale również w małych miastach, wiele działek ma powierzchnię wystarczającą do własnej produkcji żywności. Przy zastosowaniu odpowiednich metod produkcji warzyw, czy też nawet brojlerów mięsnych w chicken traktorach metodą Joela Salatina1, na efektywną uprawę dla rodziny wystarczy już pięćset metrów kwadratowych terenu. Jeśli choć niewielki ułamek mieszkańców terenów podmiejskich przeznaczy dostępne im tereny na uprawę, byłby to bardzo istotny krok w kierunku samowystarczalności i odciążenia systemu przemysłowej hodowli i uprawy. Zastosowanie różnych technik opisanych w ramach permakultury może w tym pomóc. Dodatkowym atutem może być możliwość sąsiedzkiej kooperacji, w zakresie na przykład wspólnej produkcji potrzebnych materiałów takich jak kompost, ściółka czy też dokonywanie wspólnych zamówień nasion i innych potrzebnych materiałów. Może to w istotny sposób ograniczyć koszty oraz czas potrzebny na prowadzenie upraw na własne potrzeby.
Po drugie, lokalizacja pomiędzy terenami wiejskimi z jednej strony, a dużymi miastami z drugiej strony może pozytywnie wpływać na polepszenie komunikacji pomiędzy producentami a konsumentami. Większość mieszkańców terenów podmiejskich na co dzień pracuje i przebywa z innych powodów w miastach. W konsekwencji najczęściej posiadają oni kontakty w miejskim środowisku. Nawet jeśli każdy z mieszkańców przedmieść miałby kontakt tylko z najbliższymi współpracownikami, to i tak dałoby to dość istotną liczbę potencjalnych klientów na produkty rolne. Jednocześnie, gdy mieszkańcy wsi i producenci rolni posiadający nadwyżki produkcji2 wejdą w kontakt z choćby częścią mieszkańców przedmieść i małych miasteczek, pozwoli to im w istotny sposób poszerzyć potencjalną bazę odbiorców własnych produktów, bez konieczności angażowania pośredników handlowych czy też choćby fizycznej obecności na miejskich targowiskach. Stworzenie lokalnej przestrzeni, jak choćby rynek rolny w danej gminie podmiejskiej może znacząco ułatwić kontakt rolników z mieszkańcami przedmieść. Dodatkowym elementem, który mógłby ułatwić kontakt mieszkańców wsi z miastami za pośrednictwem terenów podmiejskich mogłyby być inicjatywy lokalnych władz samorządowych. Poprzez promocję producentów z ościennych gmin wiejskich lub wręcz prowadzenie bazy kontaktów i zapewnienie możliwości reklamy małych producentów rolnych za pośrednictwem gminnych kanałów komunikacji, informacja dotarłaby nie tylko do lokalnych mieszkańców przedmieść, ale za ich pośrednictwem również do miast. Natomiast dostosowanie sposobu oferowania produktów po stronie producentów do obecnych standardów, na przykład poprzez sprzedaż wysyłkową, abonamenty na produkty rolne, subskrypcje i inne podobne rozwiązania może doprowadzić do tego, że kontakty utworzone w sposób opisany powyżej zaprocentują dla producentów większą skutecznością sprzedaży. Jednocześnie, w ten sposób produkty lokalne do pewnego stopnia nie będą konkurowały na tym samym rynku, co produkty rolnictwa i hodowli przemysłowej, z uwagi na to, że nie będą obecne w marketach i dyskontach ani na targach miejskich (gdzie bardzo często dochodzi do sprzedaży produktów zakupionych na giełdach czy wręcz w sklepach spożywczych).
Omówione wyżej dwie role, jakie mogą odegrać tereny podmiejskie w zmianie paradygmatu współczesnej produkcji spożywczej pokazują, jak istotna jest jedna z podstawowych zasad permakultury, czyli to, że problemy zawierają rozwiązania. Inaczej mówiąc, z komplikacji wynikających z powiązania terenów podmiejskich z wielkimi metropoliami i odsunięcia, w sensie geograficznym, terenów produkcji rolnej od miast, można wyciągnąć potencjalne rozwiązanie problemów wsi poprzez rolę pośredniczącą w obrocie pomiędzy miastami a lokalnymi producentami żywności.
Jednocześnie, wdrażanie podstawowych zasad permakultury, takich jak: praca razem z naturą (poprzez np. przeznaczanie powierzchni trawników na uprawę warzyw czy obsiewanie nieużytków i przestrzeni przy drogach osiedlowych roślinami miododajnymi) przyczyni się do wzrostu samowystarczalności żywności samych terenów podmiejskich oraz do powrotu bioróżnorodności, utraconej poprzez przejmowanie terenu pod zabudowę.
Działanie w kierunku spowalniania entropii może z kolei nakierować mieszkańców na konsumpcję lokalnej żywności, jak również na współpracę sąsiedzką w celu wymiany i pozyskiwania materiałów do upraw (np. osiedlowe kompostownie czy dystrybucja materiałów na ściółkę jak trawa po koszeniu poboczy).
Natura zawsze znajdzie jakiś sposób na zagospodarowanie nawet najbardziej zdegradowanej i zajętej przez ludzi przestrzeni. Niemniej w większości przypadków może to zająć tysiące lub dziesiątki tysięcy lat, co z naszej ludzkiej perspektywy może być trudne do zaakceptowania. Jednak odpowiednio przyglądając się naturalnym procesom i usiłując powielać je w mikroskali oraz wspierając tam, gdzie tylko możliwe, można istotnie to przyspieszyć. Dzięki temu, przejście do stanu zbliżonego do równowagi przyrodniczej od obecnej gospodarki antropocentrycznej może się okazać możliwe w czasie krótszym niż może się wydawać. Tereny podmiejskie, ich sposób funkcjonowania i obecny proces rozwoju są natomiast sztandarowym przykładem gospodarki prowadzonej w sposób typowo antropocentryczny, z pominięciem naturalnych procesów i zależności. Dzięki temu jednak może to być bardzo dobry przykład na to, że nie zawsze potrzebna jest rewolucja, czasem można się po prostu zatrzymać i zobaczyć, gdzie jesteśmy i co możemy z tym zrobić. A wtedy może się okazać, że możemy zrobić więcej niż nam się wydaje.
I to daje nadzieję, nie tylko na to, że tereny podmiejskie mogą przyczynić się do zmiany paradygmatu rozwoju społeczno-gospodarczego. Ale w ogóle, nadzieję na lepszą przyszłość, bez względu na kierunek, w którym zdążamy.
Adam Barcikowski
Adam Barcikowski – doktor nauk prawnych i ekonomista, projektant permakultury, prowadzi niewielkie gospodarstwo permakulturowe na skraju Puszczy Kampinoskiej, autor powieści i opowiadań fantastycznych.
Przypisy:
1. Zob. Salatin J., Pastured Poultry Profit$, Polyface, 1996
2. Zgodnie z tym, co wykazałem we wcześniejszych tekstach dotyczących wsi, tereny wiejskie powinny w pierwszej kolejności produkować na własne potrzeby, a dopiero nadwyżki oferować na zewnątrz.